Startowa

600 Lecie

Historia

Pamiętnik

Linki

Galeria

Mapa Hrubieszowa

Autor i kontakt

Księga Gości

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  Moje miasto

Moje miasto, wczoraj i dziś

Miasto Hrubieszów położone jest na południowo – wschodnim krańcu Polski, w południowo – wschodniej części województwa lubelskiego., a od roku 1976 we wschodniej części województwa zamojskiego, na wysokości około 185 m n.p.m. w rozległej kotlinie rzeki Huczwy. Mierząc w najprostszej linii od północnego krańca miasta / poczynając od cegielni „Feliks” / ulicami: Żeromskiego, Lubelską / obecnie Partyzantów /, Plac Wolności, Mostową / obecnie Staszica /, i Zamojską do południowego krańca miasta / kończąc przy tzw. „Tatarskiej Górze” /, kotlina ta wynosi ponad 4 km szerokości.
W końcowym okresie międzywojennym miasto składało się z trzech głównych dzielnic, których zwyczajowe nazwy przyjęło się i są w użyciu do dziś.
Część południową miasta zajmowała dzielnica PODGÓRZE, obejmująca swoim obszarem małe osiedla.
Były to: przy ulicy Polnej tzw. „Folwark Kruczkowskiego” obejmujący część ulicy Polnej i Sokalskiej. Dalej ku południowi kolejno „Pobereżony” z ulicą Pobereżańską i przyległym błoniem, „Michałówka”, nieco w prawo na południowy zachód, pośród rozległego uroczyska zwanego „Stawy” na skraju lasku zwanego „Dębinka” jak gdyby przycupnęła „Teresówka” a nieco w lewo od niej i od „Tatarskiej Góry” rozlokowała się „Antonówka”.
Pośrodku miasta rozlokowała się dzielnica ŚRÓDMIEŚCIE, okolona jak gdyby fosą głównego koryta i odnogi rzeki Huczwy. Poczynając od zachodniego krańca miasta od ulicy Orlicz Dreszera / obecnie Ciesielczuka / aż po wschodni jego kraniec do ulicy Ceglanej, Śródmieście obejmowało najgęściej zabudowany obszar chociaż nie największy – wraz z ulicami: Orlicz Dreszera, Kilińskiego, część Żeromskiego, Górną / obecna 22 lipca /, Wodną,

Krętą, Lubelską / obecnie Partyzantów/, Szeroką, Bożniczną / obecnie pułkowinika Samary /, Narutowicza, Rydza Śmigłego /obecna gen. Świerczewskiego /, Kościelną, Pańską / obecna F. Dzierżyńskiego /, Plac Wolności, Targową, Plac Staszica, Szewską, Rynek, Prostą, Berka Joselewicza, Łazienną, Gęsią, Kruczą, Ludną, Jatkową, Mostową / obecna Staszica /, Wspólną, Podzamcze, Czerwonego Krzyża, Krótką i Piłsudskiego / obecna 1-go Maja /.
W obrębie śródmieścia znajdowało się osiedle zwane „Wójtostwo” obejmujące ulice: Szewską, Gęśią, Kruczą i część Targowej, natomiast u wylotu ulic Narutowicza i Kilińskiego a wlotu ulic Orlicz Dreszera i Pańskiej przycupnęła „Popówka”.
Północno-zachodnią część miasta zajmowała dzielnica SŁAWĘCIN obejmująca swoim obszarem ulice: Sławęcin / obecnie ulice: Grotthusów, Marii Konopnickiej i Batalionów Chłopskich /, Dwernickiego, Wesołą i Słowackiego – zwaną zwyczajowo – Kolonią Urzędniczą.
W pólnocno – wschodniej części miast znajdowała się dzielnica „Koszary” obejmująca swoim obszarem ulice: Koszarową, część Dwernickiego, przy której znajduje się stacja kolei wąskotorowej, Przemysłową, Cichą, prawie całą Żeromskiego, rozległe błonia oraz ulicę Rubinową, która stanowiła swego rodzaju odrębne osiedle zwane „Sybir”.
Wschodni kraniec miasta zajmowały podobne małe osiedla, jedno zwane „Złodziejówką” a obejmujące tylko ulice Ceglaną i drugie zwane „Wygon” obejmujące ulice: Nową i Wygon wraz z przyległym, rozległym błoniem o tej samej nazwie.
I wreszcie kończąc tę wędrówkę po wszystkich okolicach i peryferiach miasta, doszliśmy na południowo – wschodni kraniec, na którym w obrębie ulic Nowej i Kolejowej natknęliśmy się na cmentarz a za nim na stację kolei normalnotorowej.
W omawianym okresie, Hrubieszów liczył około 15.000 mieszkańców. Był miasteczkiem powiatowym, charakteryzującym się jak większość wschodnich miast Polski B, zabudową przeważnie drewnianą.

Według zapisów z 1938 roku, na 1,352 wszystkich budynków, zaledwie 118 wybudowanych było z cegły. Miasto nie posiadało ani kanalizacji, ani ujęcia wody a miejska elektrownia zdolna była dać oświetlenie tylko nielicznym budynkom w śródmieściu i zasilać niewielką ilość ulicznych latarń rozmieszczonych co 100 – 150 m, wyłącznie przy głównych ulicach śródmieścia. Toteż pozostałe części miasta i wszystkie jego peryferia tonęły w przysłowiowych egipskich ciemnościach. Ze zrozumiałych więc względów, większość mieszkańców używała oświetlenia mieszkań i obejść, przeważnie lampy i latarnie naftowe oraz świece woskowe, a gdzieniegdzie spotkać było można nawet kaganki łojowe lub olejowe.
Ujęcie wody, zastępowały ręczne pompy rozlokowane przy poszczególnych ulicach. Sieć ta lokalizacyjnie i ilościowo przedstawiała się następująco: przy ulicy Żeromskiego istniały 3 pompy, Koszarowej / obecnie przedłużenie Dwernickiego / 2, Sławęcin 1, Kilińskiego 2, Pańskiej 1, Rydza Śmigłego 1, Narutowicza 2, Lubelskiej 1, Rynek 1, Szewskiej 1, Wodnej 1, Placu Staszica 1, Kruczej 1, Targowej 1, Ludnej 1, Krótkiej 1, Czerwonego Krzyża 1, Zamojskiej 3, Podzamcze 1, Sokalskiej 1, Piłsudskiego 2, Ceglanej 1 i Kolejowej 3. Większość tych pomp jako awaryjne – ale nie tylko – przetrwały do dziś. Ponadto istniała znaczna ilość studzien cembrowanych, rozmieszczonych przeważnie wokół miasta, a służąca głownie dla zaspokajania potzreb gospodarstw indywidualnych.
W śródmieściu, czynne były z prawdziwego zdarzenia – jak na owe czasy – zajazdy, rozlokowane: przy ulicy Plac Wolności w liczbie 7, Lubelskiej 3, Targowej 3 i Rynku 1. Wieloletnia funkcjonalność zajazdów świadczyła o spełnianiu stawianych przed nimi wymogów, bowiem poza miejscami noclegowymi dla podróżnych, posiadały przyległe, kryte szopy, lub jak kto woli wiaty dla koni i wozów nie mówiąc już o innych drobnych świadczeniach na rzecz przyjezdnych.

Czynne były także trzy młyny parowe, Marczewskiego przy ulicy Przemysłowej, Brandta i Regla przy ulicy Żeromskiego i jeden przy ulicy Polnej. Ten ostatni, jako jedyny spośród trzech został zachowany w eksploatacji po dzisiejsze czasy. Podobnie jak właściciele zajazdów, właściciele młynów dbali o swoich klientów, zabezpieczając dla ich koni i wozów odpowiednie, kryte wiaty.
Istniały tu dwie cegielnie, dwie łaźnie: Szperalskiego przy ulicy Kilińskiego i żydowska przy ulicy Łaziennej, kilka kuźni kowalskich, warsztatów stolarskich, ślusarskich, kołodziejskich, bednarskich, powroźniczych, rymarskich, kilkanaście warsztatów szklarskich, tkackich i grabarskich, kilkanaście zakładów szewskich, kamaszniczych, krawieckich, fryzjerskich, zegarmistrzowskich, fotograficznych i innych, drobnych warsztatów rzemieślniczych i usługowych, m.in. kilka piekarni, olejarni, gręplarni, kaszarni i restauracji. Była także rzeźnia miejska, kilkadziesiąt zakładów masarskich i sklepów mięsno – wędliniarskich, zwanych „jatkami” i cała sieć różnego rodzaju punktów handlu detalicznego. Te ostatnie skupione były prawie wyłącznie w rękach Żydów, którzy stanowili około 30-40% ogółu mieszkańców miasta. Byli oni z tego względu tak zadufani w swojej pysze, że przy lada okazji podkreślali to słowami:
„Wasze ulice, nasze sklepy i kamienice” co niezupełnie pokrywało się z prawdę, bo jak nadmieniłem na wstępie, Hrubieszów posiadał – poza nielicznymi budynkami – zabudowę drewnianą.
Przy tej ogólnej informacji o punktach handlu detalicznego i sieci punktów usługowych, wart podkreślenia jest fakt taki, że „nawet gdzieś tam w leżącym na krańcu świata, zabitym deskami Hrubieszowie” – jak to jeszcze i teraz niekiedy przy innych okazjach lub okolicznościach podkreśla obecna praca – dzięki dużej ilości sklepów detalicznych a w szczególności dużej operatywności, zaradności handlowców i konkurencji, po zakupy nie stało się w kolejkach. Zawsze, o każdej porze dnia w ustalonych godzinach handlu, można było kupić co się chciało i ile chciało.

Nigdy nie brakowało różnego gatunku świeżego pieczywa, świeżych i smacznych wyrobów wędliniarskich, owoców cytrusowych i przypraw korzennych, a woń od obfitości wszelkiego rodzaju świeżych, marynowanych i wędzonych ryb w hrubieszowskim rynku i „sutkach” była tak silna, na jaką obecnie można się natknąć tylko przy nadbrzeżach rybackich, co dobitnie świadczyło o zasobności hrubieszowskiego zaopatrzenia.
Miał Hrubieszów trzy apteki: jedną w dworku Juliusza Duchateau przy ulicy Pańskiej, drugą Bojarskich „Pod Orłem” na rogu ulic Prostej i Mostowej i trzecią na rogu ulic Targowej i Lubelskiej oraz dwa składy apteczne – Szumiaty i Krajcera przy ulicy Plac Wolności. Było kilkanaście konnych dorożek i spora liczba przewoźników, zwanych „bałagułami”.
Utwardzoną nawierzchnię, częściow z klinkieru, z bazaltowego brukowca a w większości z piaskowcowych otoczaków, zwanych potocznie „kocimi łbami”, miało tylko kilka ulic, wśród nich ulice: Dwernickiego, Żeromskiego, część Koszarowej, Pańska, Kilińskiego, Pac Wolności, Rynek, część Targowej, część Lubelskiej, Prosta, Mostowa, Podzamcze, Piłsudskiego i Zamojska. Uliczne chodniki przy większości ulic zastępowały wąskie drewniane kładki. Toteż trzeba było mieć nielada sprytu i chytrości, by się na nich z przechodniami wyminąć, zwłaszcza podczas odwilży lub po opadach deszczu, a przy tym nie ochlapać siebie samego rozkisłym błotem albo nie zostać ochlapanym przez miejskich wesołków, którzy czyhali specjalnie w odpowiednich miejscach na nieuważnych i niczego nie spodziewających się przechodniów, by mieć z tego – mówiąc żargonem – ubaw. Uściślając kładek wad przyczynę, polegała ona na tym, że na skutek przegnicia podkładów, końce desek w wielu miejscach kładek były wypaczone i odstające od podłoża. Wystarczyło więc nastąpić na taki odstający koniec deski, by w następstwie spowodować wytrysk strumieni błota nagromadzonego pod nim.

Stąd pochodziło źródło polowania na uciechy przez miejskich dowcipnisiów.
Za sprawą rangi i funkcji jakimi miasto obdarzono, istniały tu: Starostwo Powiatowe, Sejmik, Magistrat, Urząd Syndykat, Kasa Chorych, Nadleśnictwo, Komisariat Policji, Komenda Powiatowa Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego i inne instytucje, a spośród oświatowo – wychowawczych wymienić należy: Inspektorat Szkolny, Gimnazjum Ogólnokształcące im. St. Staszica, Szkołę Mechaniczną, Szkołę Krawiecką, Szkoły Podstawowe Nr 1, 2 i 3 mieszczące się w jednym, nowym, pokaźnym gmachu, trzy małe drewniane szkoły dla pierwszoklasistów rozlokowane przy ulicach: Sławęcin, Placu Staszica i Lubelskiej i Dom Dziecka. Były także dwa szpitale, jeden miejski i drugi żydowski oraz Przychodnia Zdrowia.
Istniały tez placówki i organizacje kulturalno – rozrywkowe i sportowe. Między innymi: Dom Społeczny wybudowany ze składek społecznych mieszkańców miasta / zabrany społeczeństwu po wojnie prawem kaduka przez zarząd kin /, Dom Związku „Strzelec” ze strzelnicą małokalibrową i boiskiem sportowym / także prawem kaduka przekazany po wojnie na cele kulturalne zamiast na użytek klubu sportowego, który do dziś nie posiada własnej siedziby i mieści się kątem w Ośrodku Sportu i Rekreacji / prywatny klub braci Lewkowiczów, którego ślad wskazują obecnie pięć okazałych kasztanów rosnących przy ul. Dzierżyńskiego w pobliżu dawnej „Popówki”, prywatne kina Stanisława Prela i Żyda Manikowa oraz kino garnizonowe.
Rozwijały swoją działalność różne organizacje społeczne między innymi: Ochotnicza Straż Pożarna, Liga Obrony Przeciwlotniczej i Przecwgazowej / LOPP / Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” z siedzibą, kręgielnia i kortami tenisowymi przy ulicy Rydza Śmigłego / obecnie siedziba Sądu /. Związek „Strzelecki” z siedzibą przy ulicy Orlicz Dreszera 1; Liga Morska i Kolonialna z siedzibą kajakową, kąpieliskiem dla dzieci iszatniami przy ulicy Orlicz Dreszera 2 Huczwą, Komenda Chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego.

Z obiektów sakralnych owego okresu wymienić należy: kościół parafialny św. Mikołaja, kościół św. Stanisława Kostki, kościół garnizonowy i cerkiew prawosławną oraz dwie duże, murowane i trzy małe, drewniane synagogi żydowskie.
Na tym można by zakończyć tę część charakterystyki miasta, gdyby nie jeszcze inne ciekawostki z tego okresu. Otóż miał Hrubieszów także rakarzy, za sprawą których nie napotkało się na ulicach miasta – jak obecnie – całych tabunów bezpańskich psów, grasujących samopas wszędzie o każdej porze roku i o każdej porze dnia i nocy, zakłócających spokój i porządek publiczny a także urządzających nierzadko mieszkańcom we wszystkich bez wyjątku dzielnicach i osiedlach miasta, wielce gorszące sceny. Były także z pozoru ciche „domy uciech” przy ulicach Lubelskiej, Piłsudskiego i Cichej.
W omawianym okresie zamieszkiwałem w pobliżu miejscowego garnizonu wojskowego tj. 2 Pułku Strzelców Konnych zwanego tradycyjnie 2 Pułkiem Ułanów. Więc jeszcze jako mały chłopiec miałem możność przypatrywania się wielu wydarzeniom codziennego , żołnierskiego życia. Tam właśnie na terenie garnizonu i na pobliskim poligonie odbywały się codzienne ćwiczenia wojskowe, a więc musztry, wolne ćwiczenia gimnastyczne i na przyrządach, ujeżdżanie koni na polnym powietrzu i w specjalnej ujeżdżalni, ćwiczenia szwadronów nie wyłączając ćwiczeń do konnych parad wojskowych, treningi hippiczne, woltyżerki na koniach, w pełnym galopie na koniu, ścinanie szablą łóz ustawionych w rzędach, przecinanie szablą napiętych, plecionych warkoczy słomianych, kłucie lancą manekinów, zbieranie na lancę zawieszonych kółek i inne najprzeróżniejsze ćwiczenia wymagające nie tyle fizycznego wysiłku co dużej wprawy, sprytu i umiejętności. Tam też odbywały się ciekawe i atrakcyjne imprezy o charakterze wojskowym i czysto sportowym.

Tutaj także dawał niejednokrotnie swoje popisy jeździeckie sam legendarny „Hubal” mjr Dobrzański i inni świetni jeźdźcy a były ułan tego pułku Mikołaj Karpowicz nadmienia w swoich wspomnieniach, jak to po zdobyciu pierwszego miejsca w zawodach strzeleckich 17 Wołyńskiej Brygady Kawalerii, proporczyk zwycięstwa wręczał mu sam gen. Sosnkowski.
Swoje wspomnienia rozpocząłem wzmianką o 2 Pułku Strzelców Konnych celowo, bowiem wojsko miało duży wpływ na rozwój życia społeczno – gospodarczego i kulturalnego miasta. Na potwierdzenie tego wymienię tylko niektóre znane mi fakty. Oni to ułani w białych otokach wybudowali zgrabny, drewniany mostek dla pieszych, spinający przez rzekę Kuczwę przy ul.Orlicz Dreszera brzeg terenu Ligi Morskiej i Kolonialnej a brzegiem terenu boiska sportowego, wykonali kąpielisko dla dzieci i przystań kajakową na terenie LMiK. Kierowcznie stanowiska w Komendzie Powiatowej Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego, Lidze Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej, Związku Strzeleckim i Lidze Morskiej i Kolonialnej sprawowali oficerowie i podoficerowie oddelegowani z pułku ułanów.
Na przykład w Komendzie Powiatowej WF i PW funkcję komendanta pełnił chorąży Wnuk, w Lidze Morskiej i Kolonialnej podchorąży starszy wachmistrz Antoni Radzik. Na czele zarządu LMiK stał płk. Stefan Hauke Kulesza a w zarządzie byli rotmistrz Bogdan Sawicki, Michalski, żona Kuleszy i inni.
Wojsko dostarczało z własnej kuchni posiłki dla biedniejszych dzieci szkolnych. Wojsko wreszcie, uświetniało wszystkie imprezy i uroczystości okolicznościowe i narodowe swoimi defiladami, paradami i orkiestrą. A trzeba przyznać, że była to orkiestra wspaniała! Ubrana w białe otoki na czapkach, barwne akselbanty na całych rękawach bluz i białe rękawiczki, a do tego na białych koniach, prezentowała się nadzwyczaj okazale. Dzisiaj orkiestry takie można oglądać jedynie na zdjęciach, jak choćby w książce pt. „W żołnierskim siole” napisanej przez byłego oficera 2 Pułku Strzelców p. Piotrowskiego.

A czym charakteryzowała się działalność poszczególnych organizacji społecznych? Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” organizowało swoje zloty „Gniazd Sokolich”, imprezy sportowe, oraz zdjęcia i imprezy – według obecnej nomenklatury – rekreacyjne w kręgielniach, na kortach tenisowych oraz pokazy gimnastyki przyrządowej i masowej.
Związek „Strzelecki” pod egidą Komendy Powiatowej WF i PW organizował zajęcia i ćwiczenia w zakresie przysposobienia wojskowego oraz imprezy sportowe. Między innymi tradycyjne wyścigi rowerowe i biegi przełajowe na błoniach osiedla „Wygon” albo na błoniach w pobliżu osiedla „Sybir”. W odniesieniu do biegów przełajowych można by rzec, że odwiecznymi rywalami w nich byli: Leon Duławski zwany „Długim Leonem”, Kazimierz Gaworski, Walenty Łęczyński i Nowicki. Jednakże zawsze niepokonanym był Leon Duławski, który odnosił sukcesy także we Lwowie, Krakowie, Brześciu i innych większych miastach Polski. „Strzelec” posiadł także drużynę piłki nożnej. Był to zespół młodych piłkarzy nie mający jakichkolwiek szans w regularnych rozgrywkach, ale chętnych do kopania piłki nie brakowało.
Liga Morska i Kolonialna posiadała plażę, kąpielisko dla dzieci,przystań kajakową z 40 kajakami, 4 szatnie. Propagowała idee związane z morzem, Organizowała doroczne „Święta Morza” na rzece Huczwie. O tym jak uroczystą i piękna oprawę miały te imprezy, mogą opisać tylko naoczni świadkowie, ponieważ byłem jednych z nich – choć wtedy jeszcze jako mały chłopiec – spróbuje teraz jak potrafię odtworzyć je z pamięci choć może nie w pełnych kolorach.
W dniu „Święta Morza”, ogrodzenie całego terenu LMiK oraz przyległego terenu boiska sportowego, było przyozdobione różnymi proporczykami a brama wejściowa girlandami. Ponieważ główna część imprezy odbywała się wieczorem, więc okolice poza ogrodzeniem terenu LMiK podświetlano łunami z zapalonej smoły w beczkach i olbrzymich stert chrustu wcześniej przygotowanych.

Kajaki i łódki na wodzie były także przybrane proporczykami umocowanymi na linkach do specjalnie osadzonego masztu oraz oświetlone przemyślnymi, różnokolorowymi lampionami. Całość imprezy uświetniały: piosenki i recytacje o tematyce morskiej w wykonaniu młodzieży szkół średnich ubranej w stroje marynarskie, rakiety i orkiestry. A było tych orkiestr aż cztery: strażacka, kolejarska, szkoły mechanicznej, no i oczywiście wojskowa. „Święto Morza” kończyło się tradycyjnym puszczaniem wianków ze świecami na wodę rzeki Huczwy.
Ważniejsze uroczystości narodowe, jak na przykład Święto 3-ego Maja poprzedzały capstrzyki. W wiec ornych pochodach strażacy maszerowali z płonącymi pochodniami a młodzież i dorośli z różnorodnymi i różnokolorowymi podświetlonymi lampionami, natomiast wszystkie dzienne uroczystości rozpoczynały się mszą polową.
W okresie letnim na rzece Huczwie na tzw. „Śluzie” organizowane były pikniki. Szczególną rozrywką było pływanie w kajakach i łódkach przy dźwiękach orkiestry wojskowej. W zimie natomiast na tej samej „Śluzie” urządzano ślizgawkę na łyżwach również przy udziale orkiestry.
Szkoda, żę Hrubieszów nie miał swojego Canaletty by za jego sprawą można było dziś pokazać w obrazach i chociaż w części to, co w telegraficznym skrócie opisałem wyżej. A więc zabytkowe budowle, zajazdy, rynek ze śledziami, gotowaną kukurydzą, owocami, warzywami i obwarzankami z makiem, dawne skąpo oświetlone ulice z „kocimi łbami”, drewnianymi kładkami i ręcznymi pompami, rzędy konnych dorożek, tragarzy i przewoźników zwanych „bałagułami”, żydowskie rudery budowane ot tak tylko na dziś z racji lokowania funduszy na rzecz kwitnącego „giszeftu”, wojskową orkiestrę na białych koniach, letnie i zimowe pikniki na rzece Huczwie czy choćby nawet rakarzy łapiących bezpańskie psy na specjalne „stryczki”.

Kończę więc tę część charakterystyki miasta Hrubieszowa i przystępuje do opisu dalszego biegu wydarzeń. Pomijam koszmarne lata hitlerowskiej okupacji, ponieważ tym zagadnieniem zajmują się historycy. Przypomnę tylko, że podobnie jak i w całej okupowanej Polsce tak i w Hrubieszowie wszystkie obiekty użyteczności publicznej – nie wyłączając obiektów sportowych i kulturalnych – były „nur für Deutsche”, a więc dla Polaków zakazane. Stąd też na użytek sportowej kroniki nie ma z tego okresu żadnego zdarzenia godnego odnotowania.
Gdy przebrzmiały ostatnie echa drugiej wojny światowej i minęły koszmarne lata hitlerowskiej okupacji, w regionie hrubieszowskim, podobnie jak we wszystkich zakątkach kraju fetowano zwycięstwo Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego nad znienawidzonym faszyzmem niemieckim.
Miasteczka i wsie budziły się do normalnego życia. Nastrój @brak tekstu chyba@@ spokój. Lecz na nadbużańskich terenach Polski i rzeszowszczyźnie, spokój ten był w pierwszych latach po wyzwoleniu kraju, pozorny. Buszowały tu bowiem groźne, nacjonalistyczne, ukraińskie bandy UPA, paląc wsie, grabiąc i mordując w bestialski sposób spokojna ludność.
Hrubieszowszczyzna odczuła to bardzo dotkliwie. Wystarczy przypomnieć, że w warunkach ciągłej obawy o własne życie i mienie, ludność znacznej część południowych terenów byłego powiatu hrubieszowskiego, siewy i zbiory ziemiopłodów dokonywała pod osłoną wojska i funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa oraz Milicji Obywatelskiej. O tamtych, pełnych grozy latach, ukazało się szereg wydawnictw książkowych, więc szerzej na ten temat nie będę się rozwodzić. Chciałem tylko krótką wzmianką podkreślić, w jakich warunkach dokonywały się przemiany społeczno – gospodarcze w pierwszych latach władzy ludowej.
Hrubieszów powoli ale konsekwentnie w myśl skromnych zamierzeń, zmienia swoje oblicze.

Rangę miasta powiatowego utrzymał do 1976 roku, i mimo szeregu pozytywnych przeobrażeń jakie dokonały się w nim w minionym 40-leciu, znacznie miasto w ostatnim 10-leciu zmalało, spadło do rangi gminy i ze względu na jego położenie geograficzne i mierne uprzemysłowienie, i mimo przebiegającej Linii Hutniczo- - Siarkowej, już chyba poprzedniej rangi nie odzyska.
W okresie Polski powiatowej istniały w Hrubieszowie Starostwo Powiatowe przemianowane w 1950 roku w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, Magistrat przemianowany w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, Komitet Powiatowy i Miejski @@brak@ Zjednoczonej Partii Robotniczej, Powiatowy Komitet Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, „Pług” przemianowany w Powiatowy Związek Gminnych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem”, Miejski Handel Detaliczny, Spółdzielnia Inwalidów „22 lipca”, Sąd Powiatowy i Prokuratura, Komenda Powiatowej Milicji Obywatelskiej i Urząd Bezpieczeństwa, Powiatowy Urząd Pocztowo – Telekomunikacyjny, Powiatowe Przedsiębiorstwo Upowszechniania Prasy i Książki „Ruch”, Narodowy Bank Polski i Spółdzielcza Kasa Oszczędności, Powiatowy Związek Organizacji Rolniczych, Powiatowy Związek Spółdzielni Produkcyjnych, Państwowe Zakłady Zbożowe, Powiatowa Spółdzielnia Ogrodniczo – Pszczelarska, Powiatowa Spółdzielnia Jajczarsko – Drobiarska, Spółdzielnia Mleczarska, Cech Rzemiosł Różnych, Powiatowa Spółdzielnia Usług Wielobranżowych, Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego, Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, Hrubieszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa, Oddział Powiatowy Państwowej Komunikacji Samochodowej, Zakład Energetyczny, Zakład Przemysłu Lniarskiego „Hakon, Państwowy Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Powiatowa Komenda Straży Pożarnych, Powiatowy Zarząd Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, Zarząd Powiatowy Związku Młodzieży Socjalistycznej, Zarząd Powiatowy Związku Młodzieży Wiejskiej, Powiatowa Komenda Związku Harcerstwa Polskiego, Zarząd Powiatowy Ligi Obrony Kraju,

Zarząd Powiatowy Polskiego Czerwonego Krzyża, Powiatowy Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki, Powiatowy Ośrodek Sportu, Turystyki i Wypoczynku, posiadający poza obiektem sportowym w Hrubieszowie, dwa ośrodki szkoleniowo – wypoczynkowe w Starosielu k / Dubienki i w Okunince k / Włodawy, Powiatowy Oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno – Krajoznawczego, Rada Powiatowa Zrzeszenia Ludowe Zespoły Sportowe, Towarzystwo Regionalne Hrubieszowskie i szereg innych instytucji, organizacji, spółdzielni i zakładów, których nie sposób wymienić ponieważ większość mieszkańców Hrubieszowa je pamięta.
Wraz z likwidacją powiatów, znikły nazwy wszystkich powiatowych instytucji, spółdzielni, zakładów i organizacji, którym od roku 1976 nadano nazwy wojewódzkich, rejonowych, miejskich bądź wyodrębnionych, a których wymieniać nie będę ponieważ są powszechnie znane.
Na przestrzeni minionych lat od wyzwolenia, miasto uzyskało elektryfikację, kanalizację i ujęcie wody. Wszystkie ulice – z wyjątkiem Wodnej, Krętej, Ceglanej i części Kruczej uzyskały utwardzoną nawierzchnię wraz z cementowymi chodnikami, co wcale nie oznacza, że można przechodzić nimi spokojnie bez ryzyka ochlapania błotem. Zdarza się bowiem tak jak i przed laty, że w okresie odwilży i obfitych opadach deszczu, przedwojennych wesołków zastępują „kulturalni” kierowcy, którzy szarżują ulicami tuż przy krawężnikach jezdni i w bezlitosny sposób ochlapują przechodniów na prawo i lewo całymi fontannami błota.
Prawie całkowicie znikły walące się stare drewniane rudery. W miejsce ich wybudowano nowe, państwowe i spółdzielcze a także zakładowe bloki mieszkalne, stanowiące dziś całe kompleksy budynków o zwartej zabudowie. Kompleksy takie powstały: w kwadracie ulic Szerokiej, Narutowicza i zakolu ulicy Partyzantów wraz z ulicą płk. Samary, w obramowaniu ulic Plac Wolności, Narutowicza, Prusa, największy kompleks – osiedle „Polna” w obramowaniu ulic 25-lecia PRL, Kolejowej, Polnej i Mickiewicza, nie mniejsze osiedle w obramowaniu ulic 1-go Maja, Kolejowej, 25-lecia PRL i Mickiewicza, w obramowaniu ulic Świerczewskiego,

Narutowicza, Kilińskiego i Dzierżyńskiego oraz zwarta grupa bloków mieszkalnych przy ulicy Plac Staszica. Rozbudowała się dzielnica „Sławęcin” w obrębie której powstały nowe ulice jak Marii Konopinckiej, Grotthusów, Batalionów Chłopskich, Grabowiecka i Lipice. W dzielnicy tej wyodrębniło się także „Nowe Osiedle” domków jednorodzinnych przylegające do nowej ulicy Uchańskiej. Przy ulicy Rubinowej a więc na północno – wschodnim krańcu miasta wyrosło jeszcze większe, nowe osiedle domków jednorodzinnych zwane „Osiedle Jagiellońskie” w którym powstało najwięcej nowych ulic jak Władysława Jagiełły, Królowej Jadwigi, Grunwaldzka, Unii Horodelskiej, Bartłomieja, Długosza, Litewska, Jana Matejki, Jana III Sobieskiego, Tadeusza Kościuszki, Mikołaja Kopernika i Bogusława Krawczuka.
Znikło całkowicie rozległe błonie „Wygon”, na którym w okresie międzywojennym odbywały się uroczystości i imprezy. W miejscu tym wybudowano wiele domków jednorodzinnych, Zakłady Przemysłu Lniarskiego „Hakon” a resztę terenu przeznaczono na ogródki działkowe. Zmieniły całkowicie swoje oblicze ulice Gródecka / dawna Wygor / i Nowa. Przy ulicy Gródeckiej rozlokowała się Rejonowa Kmenda Straży Pożarnej a przy ulicy Nowej wyrosła zajezdnia Państwowej Komunikacji Samochodowej, naprzeciwko której wzniesiono magazyny Centrali Nasiennej. Nieco dalej mieści się wytwórnia mas bitumicznych Rejonu Dróg Publicznych, Zakład Karny i filia dyrekcji Linii Hutniczo – Siarkowej. Od skrzyżowania ulic 1-ego Maja, Kolejowej i Gródeckiej bierze swój początek nowa ulica Wyzwolenia a w bok od niej w kierunku zachodnim ulica Łąkowa.
Przybyły miastu: nowy, duży Szpital i nowa Rejonowa Przychodnia Zdrowia, nowe budynki Urzędu Pocztowo – Telekomunikacyjnego z centralą automatyczną przy ulicy 1-ego Maja i Leśmiana, nowe budynki Komitetu Partii i Milicji Obywatelskiej przy ulicy Narutowicza, nowe budynki Narodowego Banku Polskiego i Banku Spółdzielczego, hotel z pralnią chemiczną / nie wiadomo dlaczego zlikwidowano istniejąca przy nich łaźnię /, Hotel OHP, budynek Cechu Rzemiosł Różnych, Spółdzielnię Inwalidów

i Spółdzielni Usług Wielobranżowych, Spółdzielnia Mleczarska, Zakłady Jajczarsko – Drobiarskie i przetwórnia Owocowo – Warzywna Spółdzielni Ogrodniczo – Pszczelarskiej, nowy dworzec PKP i PKS przy ulicy Dworcowej. @@@@(pokopane końcówki)@@@
Wybudowano w Hrubieszowie nowe, obszerne pawilony handlowe i usługowe przy ulicach: Grotthusów, Dwernickiego, Władysława Jagiełły, Żeromskiego, Dzierżyńskiego, Placu Wolności, Szerokiej, Narutowicza, Prostej, Berka Joselewicza, Ludnej, 1-ego Maja, Gródeckiej, Kolejowej, Polnej, Zamojskiej i wielu innych oraz zmodernizowano prawie całą sieć punktów handlu detalicznego. Oddano do użytku dwie nowe restauracje, jeden bar i kawiarnię, dwie zmechanizowane piekarnie i Dom Praktycznej Pani, natomiast aptek istnieje tylko dwie i tylko dwie masarnie.
Znikło także błonie przy ulicy Pobereżańskiej, na którym wybudowano cały kompleks budynków szkolnych – internat, warsztaty, sale wykładowe, sale gimnastyczne i terenowe boiska sportowe Zasadniczej Szkoły Mechanizacji Rolnictwa i Szkoły Podstawowej Nr 3. Przy ulicy 25-lecia PRL wybudowano nową Szkołę Podstawową Nr 1 im. Bolesława Prusa i salę gimnastyczną z terenowymi boiskami sportowymi a przy ulicy Żeromskiego Technikum Ekonomiczne udostępnione Zasadniczej Szkole Budowlanej. W starych budynkach Szkoły Mechanicznej mieści się obecnie / co za fatalne warunki / Zasadnicza Szkoła Rolnicza.
Niedawno, po odrestaurowaniu dworku Juliusza Duchateau otwarto Muzeum Regionalne im. Stanisława Staszica, przy którym w lewym skrzydle mieści się Biblioteka Publiczna i Towarzystwo Regionalne Hrubieszowskie.
Od lat czynny jest w Hrubieszowie Dom Nauczyciela z biblioteką pedagogiczną a w październiku 1986 r. Oddano do użytku piękny, obszerny gmach Domu Kultury im. Przyjaźni Polsko – Radzieckiej z estradą i salą widowiskową na 500 miejsc.

Działalności kulturalną i sportową zajmują się: wspomniany Dom Kultury, Młodzieżowy Dom Kultury, Szkolny Związek Sportowy, Rejonowa Rada Ludowych Zespołów Sportowych, Ludowy Klub Sportowy i Ośrodek Sportu i Rekreacji.
Od ulicy Żeromskiego w kierunku zachodnim biorą swój początek dwie nowe ulice o typowo rolniczym brzmieniu Ogrodowa i Chmielna a odcinek drogi od „Tatarskiej Góry”’ biegnący hen na południe, za żyzne Mireckie i Dołhobyczowskie czarnoziemy, otrzymał piękne brzmienie, Łany. Nie wiadomo tylko dlaczego i komu wadziły dawne nazwy ulic Dreszera i Sławęcin oraz dawna nazwa osiedla „Wójtostwo”, jakby komuś specjalnie zależało na zatarciu hrubieszowskiej tradycji i przeszłości.
Dzisiaj, prawie wcale nie ma śladów po żydowskich synagogach i zajazdach. Nie ma także warsztatów stolarskich / poza warsztatami wyrobu trumien / , kołodziejskich, bednarskich, olejarni, kaszarni, gręplarni oraz rakarzy. Nie ma konnych dorożek i żydowskich tragarzy i przewoźników zwanych „bałagułami”.
Jest natomiast ponad sto dorożek samochodowych i cała sieć specjalistycznych warsztatów remontowo – naprawczych, dojazdów samochodowych i nieliczna grupa konnych przewoźników.
W obszarze dawnego „Wójtostwa” powstaje nowe osiedle mieszkaniowe „Ludna” a w najbliższej przyszłości ma tu także powstać nowy park miejski. W perspektywie jest także zamierzenie budowy nowego ciągu drogowego z mostem przez rzekę Huczwę, który ma połączyć ulicę Dwernickiego z ulicą 1-go Maja oraz szereg innych inwestycji ale te ujawni dopiero czas.
Dzisiaj, Hrubieszów ma około 20.000 mieszkańców. Żydów nie ma wcale. Z liczby około 40 procent mieszkańców miasta stanowią przybysze z Wołynia i hrubieszowskich wsi.
Oto moje miasto jakie poznałem będąc jeszcze małym chłopcem a jakie znam dzisiaj będąc już w wieku dojrzałym.